Piszę ten post w pociągu, co idealnie odzwierciedla mój
obecny styl życia – w podróży. Dzisiaj będzie trochę sentymentów, ale bardzo
ważnych, które prowadzą do wielu pięknych refleksji. Na początek małe
wprowadzenie, bo bez niego trudno będzie zrozumieć całą historię. Kiedy miałam
14 lat (basically to było 10 lat temu… ?!) pojechałam na Sylwestra z rodzinką i
znajomymi do Czech. Poznałam tam chłopaka, 7 lat starszego ode mnie, podróżnika
z krwi i kości, który przemierzał świat (na tamten moment tylko Europę) swoim
vanem. Pamiętam jeszcze to uczucie, kiedy opowiadał mi o tym, jak postanowił
wyruszyć w podróż przez północ Niemiec, Francji, Hiszpanii i później Portugalią
w dół, aż do Maroko. Wtedy sobie pomyślałam „niemożliwe, to tak się da?”, a on
chyba czytał mi w myślach, bo odpowiedział „wszystko się da, jak tylko w to
uwierzysz”.
I haven't
seen him since then, but after returning from that trip I told myself that I
wanted to invite more positive thoughts into my daily life. And that in the
future I want to travel like that too! Maybe not necessarily by van around
Europe (but actually, why not?), but to have such freedom to travel. For my
18th birthday, I got a jar with a "Basia's Big Trip" card inside, in
which my family and friends gave me some money for my small and big trips. The
first one was to Paris, the second to Burgas, and in between there was the
Polish sea. Then Erasmus, and on Erasmus a few day-trips here and there, one
big trip to Brussels and Amsterdam. And then Covid and zero voyage....
Nie widziałam go od tamtego czasu, ale po powrocie z tych
wakacji powiedziałam sobie, że chcę zaprosić więcej pozytywnych myśli do mojej
codzienności. I że w przyszłości też chcę tak podróżować! Może niekoniecznie
vanem po Europie (chociaż, dlaczego nie?), ale żeby mieć taką swobodę w
podróżowaniu. Na moje 18 urodziny dostałam słoik z karteczką „Wielka podróż
Basi”, w którym moja rodzina i znajomi zrzucili się na moje małe i duże
podróże. Pierwsza z nich była do Paryża, druga do Burgas, a w międzyczasie było
polskie morze. Potem Erasmus, a na Erasmusie kilka jednodniowych wypadów to tu,
to tam, jedna wielka podróż do Brukseli i Amsterdamu. A potem Covid i zero
podróżowania…
After a
year, I started to travel and fly again, although it was difficult due to
restrictions (geezzzz, who still remembers those times 3 years ago?), but it
was not impossible! After that, I started to travel all over the place, because
I’ve started a long-distance relationship, so necessarily traveling became a
fairly frequent form of spending time. And how is it now?
Po roku zaczęłam jeździć i latać na nowo, chociaż było to trudne
w związku z restrykcjami (matko, kto jeszcze pamięta te czasy sprzed 3 lat?),
ale nie było niemożliwe! Potem to już w ogóle zaczęłam podróżować na całego, bo
weszłam w związek na odległość, więc siłą rzeczy podróżowanie stało się dość
częstą formą spędzania czasu. A jak to jest teraz?
Now I feel
that flying somewhere by plane feels like taking a taxi around the city. And I
know that writing this is a huge privilege, because I have such opportunities,
but hey! That little Basia from 10 years ago wanted her future to look like
this, and with little steps, little decisions, she was closer and closer to
such a future.
Teraz mam wrażenie, że lecąc gdzieś samolotem czuję się
jakbym jechała taksówką po mieście. I wiem, że pisanie tego, to ogromny
przywilej, bo mam takie możliwości, ale hej! Ta mała Basia sprzed 10 lat
chciała, żeby tak wyglądała jej przyszłość i małymi krokami, małymi decyzjami,
dążyła do tego, żeby właśnie taka przyszłość na nią czekała.
10 years
after that moment, I go back to it and imagine myself saying to that
14-year-old Basia "hey, I made your dream came true :)" and I see those stars of
excitement in her eyes! That's right, I have fulfilled and continue to fulfill
my teenage dream and I travel with facility here and there and I’m opening to
new destinations - October is preparing many beautiful things, but I'm not telling
you yet, until it's one hundred percent sure.
Po 10 latach od tamtego momentu wracam do niego z powrotem i
wyobrażam sobie, że mówię do tej 14-letniej Basi „hej, spełniłam Twoje marzenie :)” i widzę te gwiazdki ekscytacji w jej
oczach! Dokładnie tak, spełniłam i spełniam nadal swoje nastoletnie marzenie i
podróżuję z ogromną łatwością to tu, to tam i otwieram się na nowe destynacje –
październik szykuje wiele pięknych rzeczy, ale jeszcze nie zdradzam, dopóki nie
będzie to pewne na sto procent.
Ostatnio nawet moja Babcia mi powiedziała „Basiu, jakie to
niesamowite, że możesz w tylu miejscach być i zwiedzać! Paryż, Wiedeń,
Martynika, ciekawe co będzie dalej?” A dalej jest moja myśl dla was – marzenia
DA SIĘ SPEŁNIAĆ. Pomyślcie o tym, czy przypadkiem już kilku nie spełniliście?
Zachęcam do takiej refleksji od czasu do czasu, bo czasem wydaje nam się, że
marzenia są odległe i nieosiągalne, a one często są dosłownie (!) na
wyciągnięcie ręki. Ściskam was mocno! I powodzenia :)
Post a Comment