Saturday, December 18, 2021

Christmas – beautiful or commercial time of the year?



The more I talk about Christmas with other people, the more differences I see in what other people think. For some people Christmas is the most wonderful time of the year. For others it's a very stressful, hard and commercial time with bad memories. I’m always wondering where those differences come from, especially that some of them are totally opposite one to another as if we talk about two different times in the year.

Im częściej rozmawiam o świętach ze znajomymi, tym więcej dostrzegam różnic w naszych poglądach. Dla niektórych święta to nadal piękny, rodzinny czas, a wszystkie przygotowania z nimi związane są wyjątkowe, ekscytujące i pyszne. Po drugiej stronie stoją ci, dla których święta stały się komercyjne, stresujące, przepełnione świątecznymi piosenkami, trudnymi rozmowami przy rodzinnym stole i tłumami w sklepach. Zawsze zastanawia mnie, z czego wynikają te różnice w postrzeganiu świąt, zwłaszcza że są one czasem tak ogromne, jak byśmy rozmawiali o dwóch zupełnie różnych świętach w roku.

Well okay, Christmas has become a commercial event. All the things surrounding us change immediately even in December and we can already see some decorations, we can hear some Christmas songs, always the same, and all the advertisements around us become very annoying. I know it can be very frustrating and irritating but I just stopped caring about that and actually I try to ignore it. But I can imagine that this whole craziness can destroy the beautiful ambience and have a negative impact on our mood.

Muszę przyznać, święta stały się dość komercyjne. Całe nasze otoczenie zmienia się diametralnie już w listopadzie – pojawiają się pierwsze dekoracje, z głośników słychać już świąteczne piosenki (co roku praktycznie te same) i zewsząd dobiegają odgłosy reklam ze znamiennym „hoł hoł hoł!”. Bywa to denerwujące, ale ja nie zwracam na to uwagi i staram się olewać cały ten sztuczny świąteczny szał. Niemniej jednak wiem, że może to negatywnie wpływać na niektóre osoby.

I also know that for some people Christmas is a difficult time for family reasons – Christmas after a loss or with people who you don’t like or you don’t know them that much can become a real nightmare. Not gonna lie, I’m always very sad when someone tells me that they don’t like Christmas and it’s a very stressful, frustrating and difficult time of the year. I know I can’t change their point of view but I’m always trying to support them.

Wiem też, że dla niektórych święta są trudnym czasem ze względu na sytuację rodzinną – święta po stracie kogoś bliskiego czy święta, które spędza się przy rodzinnym stole z osobami, których się nie lubi potrafią być koszmarem. Nie ukrywam, że zawsze jest mi smutno, gdy słyszę od kogoś, że święta w ogóle go nie cieszą, a wręcz przeciwnie – smucą, złoszczą lub stresują. Nie zmienię tego, choćbym nie wiem jak próbowała, ale mogę wesprzeć dobrym słowem. I staram się to robić.

On the other hand there are people who can’t wait till Christma. They don’t care about crowded shopping centers, they love Christmas songs and looking for presents is a great adventure for them. Well I can say that I’m this kind of person. I like this time of the year – baking Christmas cookies, preparing some traditional meals, making presents, decorating the Christmas tree and just counting days until the 24th of December.

Z drugiej strony są osoby, które wyczekują świąt już od września. Nie straszne są im tłumy w centrach handlowych, nie mają problemu ze słuchaniem świątecznych piosenek, a szukanie prezentów to dla nich czysta frajda. W sumie mogę powiedzieć, że sama należę do tych osób. Lubię ten czas w ciągu roku – pieczenie pierniczków, lepienie pierogów, pakowanie prezentów, ubieranie choinki i odliczanie dni do świąt od początku grudnia.

I can imagine if I say to someone who doesn’t like Christas that this is a wonderful time and there’s nothing frustrating or stressful, I won’t convince this person. But on the other hand I can show that Christmas can be a beautiful time of the year no matter the reason for which someone hates Christmas. Maybe this person would discover something new which could help to like this time.

Domyślam się, że nie przekonałabym do mojego zdania osoby, która nie przepada za świętami, mówiąc jej, że to wyjątkowy czas i że nie ma w nim nic denerwującego czy stresującego. Ale z drugiej strony spróbowałabym pokazać, że niezależnie od powodu, dla którego święta nie są dla tej osoby wyjątkowe, można w nich znaleźć coś pięknego. Może z czasem taka osoba odkryłaby święta na nowo?

And what’s your point of view? Do you know anybody who doesn’t like Christmas? And if yes, do you try to convince them to change their opinion? I’m very curious about your answers for these questions so let me know in the comments!
Also, as this is the last blog post before Christmas, let me wish you all a very beautiful time as you would like it to be! Merry everything and happy always :)

Jakie Wy macie podejście do świąt? I czy znacie osoby, dla których święta nie mają w sobie nic niezwykłego? A jeśli tak, to czy próbujecie je przekonać do zmiany zdania? Jestem ciekawa Waszych odpowiedzi na te pytania, dajcie mi koniecznie znać!
Tymczasem życzę Wam pięknego i wyjątkowego czasu, samych wspaniałości i pyszności, i żeby ten okres przyniósł Wam wiele pięknych, nowych wspomnień!

with love
Basia

Saturday, December 11, 2021

Christmas wish list



Chrismtas is coming – I can’t believe it’s in two weeks! It’s already time to think about presents. Last year I shared with you last minute ideas, check it out here. This time I want to talk with you about presents in general – where to find inspiration, what to pay attention to and how this whole Christmas consumption works. And also I’m going to give you a bunch of new ideas for presents at the end!

Święta zbliżają się wielkimi krokami – nie mogę uwierzyć, że zostały dwa tygodnie! To najwyższy czas, żeby pomyśleć o prezentach. Prezentownik last minute pojawił się na blogu w zeszłym roku, więc zachęcam do zerknięcia tutaj. W tym roku chcę pogadać o prezentach z trochę innej strony – gdzie szukać inspiracji, na co zwrócić uwagę i jak działa świąteczny konsumpcjonizm. A na koniec dorzucę jeszcze garść pomysłów!

How to come up with ideas for Christmas presents? 

It can be a difficult or an easy question. I’m pretty sure all of you have some people who are easy to give presents to but you also have at least one person who is difficult to come up with an idea for a Christmas present for. Where to look for inspiration? In the interests of the person you want to give a present to! Or in paying attention to what they say because maybe they give you many ideas by saying what they need or what they want to buy for themselves. You can also ask other family members or friends to get advice what to buy. Or even you can ask the person what they want for Christmas.

Jak wymyślić prezent?

To trudne pytanie, choć dla niektórych może być całkiem proste. Myślę, że każdy z nas ma wokół siebie takie osoby, dla których wymyślanie prezentu przychodzi z dużą łatwością, i też takie osoby, dla których strasznie trudno jest cokolwiek wymyślić. Gdzie szukać inspiracji? W zainteresowaniach danej osoby, ale też w uważnym słuchaniu. Czasami z rozmowy można wywnioskować, czego Wasz bliski potrzebuje, co chciałby sobie kupić, ale na razie się wstrzymuje przed zakupem i tak dalej. Można też podpytać innych znajomych czy członków rodzinny – takie osoby potrafią być kopalnią wiedzy i doradzić nam w sprawach prezentowych. Zostaje też opcja otwartego zapytania, co dana osoba chciałaby dostać na święta.



Exactly, here’s a question! Surprise or not? 

I mean do you prefer not to ask what the person wants or you ask to be sure what they need? Personally I love making surprises but sometimes I come up with ideas for very beautiful presents but not very useful. On the one hand I know that the person I gave the present to was happy and appreciated the idea but then put this aside or on a shelter. So I’m always asking myself what I want to do. I usually try to find out what people need or they want to buy but you know how it is. Well, I leave this question without any answer. Tell me what your strategy is!

Właśnie, pytanie! Niespodzianki czy wiadome prezenty? 

Ja sama bardzo lubię robić niespodzianki, tylko że czasami wychodziły z tego bardzo ładne, ale mało praktyczne prezenty. Z jednej strony wiem, że dana osoba się ucieszyła, ale później odłożyła prezent na półkę lub do szuflady i tyle. Zawsze mam zagwozdkę, czy zapytać, czego dana osoba potrzebuje na ten moment. Zazwyczaj staram się sama wywnioskować i ewentualnie delikatnie podpytać, ale wiecie jak to jest. Zostawiam to pytanie bez odpowiedzi, bo to dość indywidualna kwestia. Swoją drogą chętnie się dowiem, jaką Wy przyjmujecie strategię!

Well I think everybody has already noticed that since the middle of November or even earlier you can see Christmas advertisements almost everywhere. Everything around us is saying buy this for Christmas! BEST IDEA FOR CHRISTMAS PRESENT and all that stuff. It’s incredible how it influences our minds. Really when you see this, the only thing you have in your mind is to buy it. But wait a minute, take a deep breath and ask yourself if it is really a good idea for a Christmas present for someone from your family or friends. Think twice before you buy to avoid a situation in which you end up with lots of things which don’t match to anybody so you don’t know who you want to give them to.

Nietrudno nie zauważyć, że już od listopada, a czasem nawet od października w całym mieście pojawią się reklamy z wielkim „ho ho ho!” i masą gwiazdek, choinek i świętych Mikołajów. Jesteśmy bombardowani z każdej strony toną pomysłów na prezent i siłą rzeczy ten pęd zakupowy się nam udziela. Ale warto się zatrzymać i przemyśleć zanim podejmiemy decyzje o kupnie danej rzeczy. Wychodzę z założenia, że lepiej wydać pieniądze raz na przemyślany prezent, niż kilka razy na drobiazgi, które nawet nie składają się w logiczną całość.




Giving presents is one of my favorite things! Especially when I see those smiles and stars in the eyes of people who open the boxes. Last year I gave you some ideas for quick and easy presents but this time I want to give you something more! Here we go.

· Cozy evening set which is a box with a tea/hot chocolate/golden milk mix, a candle and a pair of warm socks, so everything you need for a gentle, free evening.
· For all of those spiritual souls I recommend buying some candles, palo santos and joss sticks for purification rituals.
· If you know that the person is a coffee lover and always takes a coffee to go, you can buy a thermal mug or in general a thermal bottle so this person can always have something warm to drink!
· Relax – a voucher for a massage, SPA ritual or something that will help to relax and unwind, everything that the person needs.
· Books, ebooks, audiobooks – always a good idea but be sure to check out if the person doesn’t have it already!

Hope you liked this post and it was helpful for you! Wish you a good Christmas preparation and good luck with making presents!

Obdarowywanie bliskich to jedna z moich ulubionych rzeczy, zwłaszcza jeśli widzę uśmiech na ich twarzach kiedy otwierają prezenty. W zeszłorocznym prezentowniku podrzuciłam Wam prezenty last minute, do których dodam jeszcze kilka inspiracji!

· Po pierwsze zestaw na przyjemny wieczór, czyli świeczka, aromatyczna herbata, czekolada na gorąco lub mieszanka do złotego mleka i ciepłe skarpetki.
· Jeśli wiecie, że dana osoba interesuje się różnymi rytuałami oczyszczania, można kupić dla niej różne kadzidełka, palo santo i białe świeczki, które można zapalać w intencji oczyszczania.
· Dla kawoszy i miłośników kawy na wynos polecam kubek termiczny na kawę, jeśli jeszcze nie posiadają! W ogóle wszelkiego rodzaju kubki termiczne i termosy, by obdarowana osoba mogła się zaopatrzyć w ciepły napój na drogę.
· Czas na relaks, czyli voucher na masaż lub jakiś rytuał SPA albo zabieg kosmetyczny – można delikatnie podpytać, czego bliska nam osoba potrzebuje.
· Książki, ebooki lub audiobooki – zawsze sprawdzony prezent! Jednak przed zakupem upewnijcie się, że obdarowywany jeszcze tego nie ma.

Mam nadzieję, ze post był dla Was pomocny i macie teraz głowę pełną ciekawych pomysłów na prezenty, które uradują Waszych bliskich! Życzę Wam pięknych przygotowań do Świąt :)

with love
Basia

Saturday, December 4, 2021

Oh, that’s a funny story



After my last travelling adventures I realized that almost all of my trips were crazy. I mean almost every single time there was something that went wrong. Seriously. And even though at that moment I felt upset, stressed and I cried, now I’m laughing about all those adventures. Well, most of my trips are very funny and I decided to share them with you. Maybe some of you already know them but still, they are a very good and funny content to share. Grab your cup of coffee or tea and sit on your coach, let’s begin!

Po moich ostatnich przygodach podróżniczych doszłam do wniosku, że większość moich podróży można by podsumować hasłem „na przypale albo wcale”. Mówię poważnie. I mimo że w danych momentach nigdy nie jest mi do śmiechu – najczęściej płaczę albo mam żołądek ściśnięty ze stresu – to po czasie potrafię się z tego śmiać. Stwierdziłam, że część moich przygód jest całkiem zabawna i postanowiłam się nimi podzielić – może Was też rozbawią. Prawdopodobnie niektórzy z Was kojarzą te historie, bo opowiadałam je już wcześniej, ale nigdy nie pisałam o nich tutaj, więc pomyślałam, że to będzie idealny moment. Zaparzcie sobie duży kubek herbaty albo kawy i rozsiądźcie się na kanapie, to będzie ciekawa opowieść.



Amsterdam – Brussels, never by Flixbus again.

When I was on Erasmus, Tine, Yiseul and I, we decided to enjoy our free week and go on a trip to Brussels and Amsterdam. It was literally amazing all the time. Until the day of going back. Everything began with my coffee to go for which I waited too long. It was too long, so we didn't have enough time to go to the bus station. The tram we were supposed to take was too late for us so we took a taxi. You know that in Amsterdam there are many rivers and bridges. Guess what, all the bridges were open because there were small boats which had to pass through the river… and all the lights were red! Ugh, it’s always like this when you're in a hurry. Finally we got to the bus station. I ran to the information point to ask about our bus. Luckily it was also late so we could take it and go to Brussels. But, with the bus being late, we were also late for another bus, to Lille. When we came to Brussels we were already upset, but it’s not the end of the story. Tina’s luggage was missing… It was 10PM, it rained, it was cold, we were standing at the bus station having no idea what to do or where to do. I started crying and asking where is this camera from the reality show and if this episode can be finished already. In the end, everything turned out good. We found Tina's luggage and we found a room in the hotel for one night. After this adventure we said to ourselves that we would never take Flixbus again. Every single time when I tell this story I can feel this suspense and this moment of culmination when everyone of us was saying “e n o u g h”.

Amsterdam – Bruksela, nigdy więcej Flixbusem.

Kiedy byłam na Erasmusie, razem z Tiną i Yiseul postanowiłyśmy wykorzystać tydzień wolnego na podróżowanie, więc pojechałyśmy do Brukseli i Amsterdamu. Cały wyjazd był cudowny, z wyjątkiem dnia powrotu. Zaczęło się od mojej kawy, którą wzięłam na wynos, a na którą czekałam dziesięć minut. Dziesięć minut za długo, co spowodowało nasz późniejszy wyścig z czasem. Do autobusu powrotnego zostało nam pół godziny, a my byłyśmy w centrum miasta. Tramwaj, który miał nas zawieść na stację nie przyjechał. Finalnie pojechałyśmy taksówką, zatrzymując się na każdych światłach, i jeszcze przed mostem zwodzonym, który oczywiście był zamknięty. Mały stateczek przepływał tak wolno, że pomyślałam, że człowiek szybciej by to przepłynął wpław. Przyjechałyśmy na stację pięć minut po czasie. Wysiadłam z taksówki i pobiegłam do informacji dowiedzieć się, czy nasz autobus już odjechał – nie odjechał, miał opóźnienie. Tyle że to opóźnienie tak bardzo się wydłużyło, że spóźniłyśmy się na ostatni autobus z Brukseli do Lille. Zrezygnowane wysiadłyśmy na stacji, Tina poszła po swoją walizkę i wtedy okazało się, że ktoś zabrał jej walizkę zamiast swojej. Stałyśmy we trzy na stacji w Brukseli, o 22:00 w nocy, bez walizki, bez noclegu, bez planu. Zaczęłam płakać i pytać, gdzie jest kamera z reality show i czy to może się już skończyć, bo mam dość i chcę wrócić do domu. Ostatecznie znalazła się osoba, która zabrała walizkę Tiny, i przyjechała na stację ją oddać. Trafiłyśmy do niedrogiego hotelu, w którym został ostatni wolny pokój dla trzech osób. Po wszystkim powiedziałyśmy sobie, że już nigdy więcej nie pojedziemy Flixbusem w podróż. Zawsze, kiedy to opowiadam, czuję narastające napięcie i moment kulminacyjny, kiedy każda z nas miała już zwyczajnie dość.

Ladies and gentlemen, we’re landing in Wroclaw.

Christmas 2019. I was going back home to Poland while listening to I'm driving home for Christmas singing flying instead of driving as I was in the plane. The flight was at 9AM so I had to be at the airport at 7AM and so I had to leave Paris at 5AM30… Well, this day started very early. I already had problems at the airport because my luggage was too heavy. Oupsi… do I still have a place to put those things? Luckily I managed to put them in my cabin luggage. Before we started, the pilot had said that the weather was amazing so the flight should have proceeded without any problems. Okay, but then it turned out that the weather wasn’t good enough. Fifteen minutes before we landed, the pilot had said that we would be in Poznan in fifteen minutes. And after a minute he said „well, I’m very sorry, but there’s a huge fog in Poznan so we can’t land there. We’ll land in Wroclaw”…. Wait, what?! How? How can I tell it to my mum if we’re still in the air? I tried to cheat and switched on my phone but it didn’t work so I called my mum after landing. Hi mum, I’ve just landed, no not in Poznan, in Wroclaw, yeah I know… And now what? Go by train? By bus? Luckily they organized a transfer from Wroclaw to Poznan so I could finally go back home, safely.

Proszę Państwa, jednak wylądujemy we Wrocławiu.

Święta 2019. Leciałam z Francji do domu, słuchając I’m driving home for Christmas i zamieniając driving na flying, jako że byłam w samolocie. Lot był o 9:00, więc na lotnisku musiałam być o 7:00 i wyjeżdżałam z Paryża o 5:30. Generalnie ten dzień zaczął się bardzo wcześnie. Już na lotnisku wystąpił mały problem, bo moja walizka ważyła za dużo. Ups… I gdzie miałam to wszystko pomieścić? Poupychałam rzeczy do bagaży podręcznych, które ledwo się domknęły, ale dobra, udało się. Przed wylotem pilot powiedział, że jest ładna pogoda, więc na pewno dolecimy bez problemu. No cóż, jak się później okazało, pogoda nie była wystarczająco dobra. Zostało piętnaście minut do lądowania, pilot ogłosił, że zaraz wylądujemy w Poznaniu. Chwilę później odezwał się znowu: „Proszę Państwa, jednak nie możemy wylądować w Poznaniu, jest zbyt duża mgła, wylądujemy we Wrocławiu”… Chwila, co? We Wrocławiu? Zaczęłam szybko myśleć o tym, jak to powiedzieć mamie, skoro nadal lecimy, a ona czeka na lotnisku w Poznaniu. Próbowałam oszukać system i zadzwonić z samolotu, ale się nie dało. Zadzwoniłam dopiero po wylądowaniu. Przekazałam mamie, że jestem nie w Poznaniu, a we Wrocławiu. I co teraz? Jechać na pociąg z tymi bagażami? Ostatecznie podstawili autobusy zastępcze, którymi dojechaliśmy do Poznania. Już szczęśliwie, bez żadnych przygód po drodze.



I didn’t even start a flight and they already cancelled my flight back home.

It was just after countries opened their borders and we could travel again. After three months of my flight with air companies I could finally go back to France to finish my Erasmus. I had my flight from Warsaw and when I came there I got a document to fill in. A document in which I had to write the reason I was going to France. I started to panic – how can it be possible? It shouldn’t have been like that if they had already opened the borders. I texted Vivien asking him why they had given it to me. He said that it was kinda strange because it wasn’t necessary any more as the travels were possible again. But I still had this document to fill in. And then I got a message from the air company that my flight back to Poland was cancelled… So I started to think if it still makes sense to go to France if my flight back to Poland was cancelled. And I started to panic that maybe my temperature went high and they wouldn't let me enter the plane… Oh my God, it was so stressful for me but finally I went to France and I booked another flight back to Poland. It turned out that this air company was changing the flight schedule. It was one of the most emotional travels to France I have ever had.

Jeszcze nie wyleciałam, a już odwołali mój lot powrotny.

To było zaraz po tym, kiedy otworzyli granice i mogłam wrócić do Francji po trzech miesiącach walki z odwoływanymi lotami. Leciałam z Warszawy i gdy dojechałam na lotnisko, dostałam do wypełnienia dokument, w którym musiałam podać powód mojego wylotu do Francji. Spanikowałam – przecież ten dokument nie był już wymagany, bo otworzyli granice. Napisałam do Viviena z pytaniem, co to za dokument i dlaczego mi go dali. Odpowiedział mi, że to dziwne, bo przecież po otwarciu granic podróż do Francji nie wymagała konkretnego powodu. No ale dostałam ten dokument. I w tym samym momencie dostałam też powiadomienie, że mój lot powrotny został odwołany. Zaczęłam się zastanawiać, czy w ogóle wsiadać do samolotu, skoro nie mam biletu powrotnego… I zaczęłam panikować, że pewnie moja temperatura wzrosła od tego całego stresu i zgłoszą mnie na kwarantannę. Ostatecznie poleciałam do Francji i następnego dnia bez problemu przebukowałam bilet powrotny. Okazało się, że tamta linia lotnicza zmieniała akurat siatkę połączeń i dlatego odwołali mój lot. Jeszcze nigdy nie miałam tak emocjonującej podróży do Francji.



Too many means of transport is a bad idea.

The story from last weekend, cautionary. I was going to France through Belgium. From the Charleroi airport I had a bus to the Brussels Midi train station and from that place to Paris by train. So it gives three means of transport – plane, bus, train. This adventure started in Poznan because the bus I had to take to get to the airport was late so instead of the bus I took an Uber which I had to wait for because of the traffic… Luckily I was on time to get my plane. Well, we started late and we landed late so instead of landing at 5PM15 we landed at 5PM30 and I had only fifteen minutes to get my bus. I ran to the bus station, I was on time! But there was a huge lane of people waiting for the same bus in front of me. Wait, something was wrong. I showed my ticket to the bus controller and said that I had a train at 7PM13 I had to be on time to get the train. He answered that there were two other buses coming so I should manage. But then he came back again saying that there were too many people in front of me so I wouldn’t enter those buses. Wtf? Why? If I bought a ticket, I should enter the bus, am I right? Well, no. This company doesn’t put any limits for the tickets and then they try to give as many buses as it’s needed, but it’s not written on their page. Nothing to recommend, really. There was no way to be on time for the train to Paris. I already had tears in my eyes. I called Vivien and told him the whole story. At the end he came to pick me up from the airport which finally made us lose two hours which we should have gained if everything had been as it supposed to be. Advice for you – never go with this company plus never take too many means of transport.

Im więcej środków transportu, tym gorzej.

To historia z minionego weekendu, ku przestrodze. Leciałam do Francji przez Belgię. Z lotniska Charleroi musiałam dojechać autobusem na dworzec Bruxelles Midi, i stamtąd pociągiem do Paryża. To daje razem trzy środku transportu – samolot, autobus, pociąg. Przygoda zaczęła się już w Poznaniu, bo autobus na lotnisko nie przyjechał. Spanikowałam i wzięłam Ubera, na którego też musiałam chwilę poczekać przez korki… Na szczęście dojechałam na czas. Wylecieliśmy później, niż planowano, i zamiast wylądować o 17:15, wylądowaliśmy o 17:30. A o 17:45 miałam autobus. Biegłam z samolotu na przystanek, zdążyłam. Ale przede mną stała ogromna kolejka ludzi, wszyscy do tego samego autobusu. Pokazałam bilet kontrolerowi i powiedziałam, że spieszę się na pociąg do Paryża o 19:13. Pan odpowiedział mi, że jadą jeszcze dwa autobusy, więc nie powinno być problemu. Ale chwilę potem wrócił i powiedział, że jest przede mną ponad sto osób, które są pierwsze w kolejce do autobusu, więc ja już nie wsiądę. Zdenerwowałam się, przecież kupiłam bilet na konkretną godzinę, więc o tej godzinie powinnam wyjechać. Okazało się, że ten przewoźnik, którego absolutnie nie polecam, nie określa limitu na ilość biletów i potem próbuje podstawić tyle autobusów, ile się da. Nie było opcji, żebym zdążyła na pociąg do Paryża, już miałam łzy w oczach. Zadzwoniłam do Viviena i opowiedziałam mu całą historię. Ostatecznie przyjechał po mnie na lotnisko, przez co straciliśmy dwie godziny, które moglibyśmy zyskać, gdyby wszystko odbyło się zgodnie z planem. Mała rada dla Was – nie korzystajcie z tego przewoźnika i minimalizujcie ilość środków transportu.

I still have many stories to tell but this post would be too long. Not gonna lie, I laughed a lot while writing this post for you guys. After some time those adventures have become more funny than sad but I still remember what I felt in the past. What about your traveling adventures? Tell your stories, I’m very curious!

Takich opowieści mam jeszcze kilka, ale ten post zrobiłby się zbyt długi. Nie ukrywam, że uśmiałam się, opisując Wam te przygody – po czasie bardzo mnie bawią, chociaż doskonale pamiętam, jak czułam się w tamtych chwilach. A Wy macie jakieś podróżnicze historie? Koniecznie je opowiedzcie, jestem ich bardzo ciekawa!

with love
Basia

Saturday, November 27, 2021

Feeling like home


When the last time I was going to France, I noticed that neither buying tickets nor the trip wasn’t that exciting as it had been before. I mean, I enjoyed it of course but I felt like it was already a daily bread for me. And I had a thought in my mind that I was going back home.

W trakcie ostatniej podróży do Francji zauważyłam, że zarówno kupowanie biletów, jak i sama podróż samolotem nie są już tak ekscytujące, jak to było wcześniej. Nie mówię, że się nie cieszyłam – bardziej czułam się tak, jakby to był już chleb powszedni. I przez głowę przemknęła mi jeszcze jedna myśl – że wracam do domu.
 
There are two places in which I feel like home – France and Poland. When it comes to Poland, it’s my home country so this feeling comes naturally because I live here. France is different. There is something that attracts me and I’m talking about my French boyfriend, but about something unsubstantial that you can’t express by words.

Aktualnie istnieją dwa miejsca, w których czuję się jak w domu – Polska i Francja. W Polsce mieszkam na co dzień, więc to uczucie przychodzi naturalnie, bo tutaj po prostu żyję. Z Francją póki co jest inaczej. Jest w niej coś, co mnie przyciąga – i to nie tylko mój chłopak, który jest Francuzem – ale też coś nienamacalnego, co trudno wyrazić słowami.




This feeling like home doesn’t need to be connected with our family home. It can be about the place in general. For me, my home is the city I live in, but there’s no physical house, I mean a building in which I would feel like home. Maybe it’s because I'm renting a flat so I feel subconsciously that it’s not my home. Or maybe it’s because the term home as a real house is no more important for me, that is more about the place where this feeling comes from.

To uczucie, że jest się w domu, wcale nie musi dotyczyć naszego domu rodzinnego. Może dotyczyć jakiegoś miejsca ogółem. Dla mnie, na przykład, domem jest miasto, w którym żyję, ale nie ma tutaj fizycznie budynku, w którym czułabym się jak w domu. Może to dlatego, że wynajmuję mieszkanie, więc siłą rzeczy czuję podświadomie, że to nie jest mój dom. A może dlatego, że pojęcie domu jako budynku już przestało mieć dla mnie znaczenie – teraz liczy się sama przestrzeń, w której to uczucie się pojawia.
 
At the beginning it was a little bit frustrating and irritating that there’s no place where I feel like home and I felt pressed to really choose a place where I want to live. Then, one of my favorite Polish creators, Karolina Sobanska, shared a post on Instagram about this feeling like home and that she didn’t have a real home either. She wrote that his frustration and irritation pushed her to find a place where she would stay forever and have a home, but she didn’t want to do it. And she added at the end that she got rid of those feelings in a moment when she realized that her home would always be where she would want it, no matter if it would be a place where she would stay for three weeks or three months. This post was the thing I needed.
 
Na początku trochę przeszkadzał mi fakt, że nie mam nigdzie zapuszczonych korzeni i sama nie wiem, gdzie mnie wywieje. Któregoś dnia jedna z moich ulubionych twórczyń, Karolina Sobańska, opublikowała na Instagramie post o tym, że ona też nie wie, gdzie ma swój dom. Napisała, że frustracja i irytacja z tym związane zmuszały ją do znalezienia miejsca, w którym osiądzie i zostanie na zawsze, ale ona sama tego nie chciała. I dodała na końcu, że uwolniła się od tych emocji w momencie, gdy uświadomiła sobie, że dom będzie tam, gdzie ona będzie tego chciała, niezależnie od tego, czy fizyczny budynek nazwany domem będzie jej, czy ona go tylko wynajmie na jakiś czas. To była bardzo pomocna refleksja.
 


I still don't know where my home is, but I know that my home is wherever I’ll be. Without any pressure that there’s only one home and it has to be my family home. I still have time to figure it out so for now I’m just enjoying the fact I can travel with my home inside of me.

Nadal nie wiem, gdzie zostanę, a skąd wyjadę – ale wiem, że tam, gdzie będę, tam może być mój dom. Bez presji, że dom jest jeden i jest nim mój dom rodzinny. Mam jeszcze dużo czasu na szukanie i znalezienie odpowiedzi, a póki co korzystam z faktu, że mogę podróżować z domem w sobie.

with love
Basia

Saturday, November 20, 2021

Surrounded by amazing people



This grey month can be melancholic and nostalgic and its energy has grieved me a little bit recently. The thing that rescues me during such days is a talk with a person who is close to me. Last Wednesday I invited my best friend for breakfast and we spent a very good time together! We talked for four hours but it felt like twenty minutes. This meeting made me feel grateful for people I have in my life.

Szary listopad bywa dołujący i nie ukrywam, że jego energia zakorzeniła się w mojej codzienności w ostatnim czasie. Ratunkiem na takie dni jest dla mnie rozmowa, a spotkanie z bliską osobą jest wręcz na wagę złota. W ostatnią środę zaprosiłam moją przyjaciółkę na śniadanie. Rozmawiałyśmy chyba przez ponad cztery godziny i uświadomiłam sobie wtedy jakie mam szczęście do spotykanych ludzi.

We can hear a lot of times that it’s important to be surrounded by people who have a good influence on us and even though it’s a well-known life truth it’s still necessary to talk about it. Maybe you already had a situation in which you felt so nice with a person who you just met , like if you had known each other for ages. Or the inverse, there is something you don’t really like in the person you just met but you can’t explain that feeling. Everybody has their own energy and either we match together or not at all. There’s no sense in creating something by force.

Wiele się mówi o tym, żeby otaczać się osobami, które mają na Was pozytywny wpływ i nawet jeśli brzmi to jak często słyszany frazes to jest w tym wiele prawdy. Może nie raz mieliście taką sytuację, w której nowo poznana osoba wydawała Wam się przyjacielem od kilku dobrych lat. Albo wręcz odwrotnie, że coś Wam nie pasuje w danej osobie, ale nie da się tego określić konkretnym słowem. Każdy z nas posiada jakąś energię i ona albo rezonuje z energią drugiej osoby albo nie. I z tymi, z którymi nie rezonuje, czasami warto odpuścić jakąkolwiek relację niż tworzyć coś na siłę.



Our mood depends mostly on us but people around us can have an influence too. Their energy can build or destroy. If it destroys then we need to ask ourselves how this relationship looks like. Sometimes it’s better to leave a relationship before it starts to be toxic and unhealthy. When you’re surrounded by amazing people who never let you down, support us and encourage us to be better people, it’s a life changer.

Nasze samopoczucie zależy głównie od nas, ale mimo wszystko otaczający nas ludzie też mają na nie wpływ. Ich energia może budować albo burzyć. Jeśli burzy to może warto zadać sobie pytanie, czy ta relacja jest dla nas dobra, czy jest toksyczna. Otaczanie się osobami, które dają nam wsparcie, podnoszą na duchu, cieszą się naszym szczęściem i dodają odwagi ma czasem zbawienne skutki, naprawdę!

To be honest I’m very lucky with people who I have met in my life. Lots of relationships started in primary school or middle school and they still exist till today. Every time I realize how long I know those people, I’m shocked. After this Wednesday meeting with my best friend I smiled for the rest of the day. This happens when you spend time with a person who is like a sunbeam on your cloudy day and whose energy is a positivity booster.

Nie ukrywam, że mam ogromne szczęście do osób, które spotykam w życiu. Wiele relacji zaczęło się w czasach podstawówki czy gimnazjum i trwa praktycznie do dzisiaj, i za każdym razem, gdy uświadamiam sobie ile one trwają to otwieram oczy z wrażenia. Po środowym spotkaniu z przyjaciółką uśmiech nie schodził mi z twarzy do końca dnia. Tak to jest, jak spędzacie czas z osobą, która jest jak promyk słońca i której energia jest niczym zastrzyk pozytywności.



Is there a recipe for such a relationship? Well I don’t know the answer but based on my experience I can say that they are created by themselves when we care about them. I also noticed that when we express gratitude and appreciation for those relationships, it makes it even closer. IT gives this feeling of being important to each other.

Czy istnieje przepis na taką relację? Trudno stwierdzić. Na bazie własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że one praktycznie same się tworzą, gdy o nie dbamy. Zauważyłam też, że wyrażanie wdzięczności za obecność bliskiej osoby w naszym życiu jeszcze bardziej zacieśnia więzi. Tworzy takie poczucie, że jesteśmy dla siebie ważni.


What about making the rest of November a time to be grateful for relationships? Or whatever you want to feel grateful for. Maybe it will light up this grey month and will add a pinch of sunshine to our days :)

Może potraktujmy listopad jako miesiąc wdzięczności za te wyjątkowe relacje? Może to pozwoli nam rozświetlić ten szary miesiąc i doda trochę słońca do codzienności :)

with love
Basia

Saturday, November 13, 2021

You don't have to do anything, you can do everything


Setting borders is still a big deal for me. Sometimes I say yes for things that actually I don’t have time to do but I always say that I’ll manage. Of course I’m trying to let go and have time to rest, but it’s not the moment, when I can say I can do it every time I need it. Both topics, letting go and relaxing, have been already mentioned here on the blog but I’m still in the process of changing my way of thinking so I can say no to things that are too much for me.

Stawianie granic nie przychodzi mi z łatwością. Czasami zgadzam się na rzeczy, na które niekoniecznie mam czas i siły, ale powtarzam, że dam sobie z nimi radę. Oczywiście staram się odpuszczać, ale to nie jest jeszcze ten moment, kiedy mogłabym powiedzieć, że umiem to robić i daję sobie czas na odpoczynek. Obydwa te tematy poruszyłam już na blogu chyba z rok temu – zarówno kwestię odpoczynku, jak i odpuszczania i dawania sobie przestrzeni. Jednak uczenie się tych dwóch rzeczy to długi proces, przynajmniej dla mnie.

This process is long and it needs some effort to be involved. Everything that needs effort to be changed isn’t very easy. It’s not like that we can click on a button and that’s it, change is done. It really needs time and so it forces us to be patient. Sometimes I ask myself if I am that brave to take on so many things and projects on me or if I’m too ambitious since after some time I cry and have no energy to do other things. On the one hand I know those bad days are not every day and after all I can see I managed but on the other hand is it worth it to do it and be always tired and have no time for myself? I don’t know the answer yet.

Ten proces jest trudny, bo wymaga energii do wprowadzenia zmiany – nie działa jak przełącznik, który wystarczy przestawić, żeby stać się nową osobą z nowymi zasadami. Dlatego potrzeba na to czasu, a to wymaga również cierpliwości. Czasami zadaję sobie pytanie, czy to przejaw odwagi, że biorę tyle rzeczy na siebie, czy może przejaw nadmiaru ambicji, skoro później mam momenty słabości i płaczę ze zmęczenia. Z jednej strony dzieje się tak tylko w niektóre dni – potem jest lepiej i widzę, że daję radę. Ale z drugiej strony, czy doprowadzenie do płaczu nie jest oznaką, że jest tego wszystkiego za dużo? Przyznaję, że nie znam jeszcze odpowiedzi.

I’ve noticed that when I work and I’m very focused on that I try to finish everything very fast and so there’s a sentence in my mind “I must do this… I must do that”. Must I? Exactly. We always repeat this word but it puts us in a stressing mode because if we must then we can’t stop. Once I talked with my sis and when I was telling her that I must have done this and that but I was tired, she asked me “You must? But you don't have to you can do it but you don't have to”. This change, I mean saying "can” instead of 'must” changes a lot.

Zauważyłam, że czasami, gdy jestem w ferworze pracy i staram się szybko odhaczać kolejne zadania, w mojej głowie notorycznie pojawia się zdanie „muszę jeszcze to… muszę jeszcze tamto”. Muszę? No właśnie. Sami często powtarzamy sobie to słowo, a ono wprowadza nas w stan stresowy, bo skoro „musimy” coś zrobić, to nie możemy odpuścić. Kiedyś, rozmawiając z moją siostrą, powiedziałam jej, że muszę zrobić tyle rzeczy, a jestem już zmęczona – wtedy ona spojrzała na mnie i zapytała „A musisz? Przecież nic nie musisz. Ty możesz to zrobić, ale nie musisz”. Zamiana słowa „musisz” na „możesz” robi ogromną różnicę.

I don't have to do anything and I can do everything. I try to repeat this sentence when I feel overwhelmed. I can stop taking on new projects, I can say no to meetings, I can stay at home and do nothing. I must do nothing. Of course it’s still new and fresh in my mind so I’m not a pro yet in this new philosophy but repeating this every day makes a difference. Keep this in mind, you don't have to do anything and you can do everything.

Nic nie muszę, mogę wszystko. Staram się to sobie powtarzać, gdy czuję się przytłoczona. Mogę odpuścić jakieś projekty, spotkania, mogę leżeć i nic nie robić, mogę odpoczywać po pracy. Nic nie muszę. Owszem, przyswajanie nowej filozofii życia wymaga czasu i cierpliwości, ale powtarzanie sobie tego zdania każdego dnia, czy po prostu za każdym razem, kiedy tego potrzeba, potrafi zdziałać cuda. Nic nie musimy, możemy wszystko.

with love
Basia

Saturday, October 30, 2021

How it all started? *throwback to the beginning*



While I was thinking about today’s blog post, I had a lot of ideas in my head – something more serious than the last update or continuation with light and easy topics? Or maybe recipes for autumn, challenges for November? And then this thought came to my mind – about three years ago I had exactly the same idea. I mean I came up with a challenge to pass the whole November in a positive way and I invited my best friend J. to take up this challenge with me. Why in a positive way? Because November is the saddest month for me, very grey and rainy. So at that moment I decided to change my way of thinking about November and find some reasons to smile during this month. Then the small challenge became a public group on Facebook that was called November, Novembetter, Novembest, and this is how it all started. I mean my blog.

Kiedy zaczęłam się zastanawiać nad nowym postem, przychodziły mi do głowy różne myśli – czy poruszyć jakiś poważniejszy temat, czy raczej lżejszy? Czy może podać jakieś przepisy albo zaproponować wyzwanie na listopad? I wtedy przypomniało mi się, że dokładnie trzy lata temu (nadal nie mogę uwierzyć, że to aż trzy lata!) zaproponowałam mojej przyjaciółce J., żebyśmy pozytywnie przeżyły listopad. Dlaczego pozytywnie? Bo listopad zawsze kojarzył mi się z melancholią, deszczem i przemokniętymi butami. Dlatego stwierdziłam, że chciałabym zmienić swoje podejście do listopada i znaleźć w nim powody do uśmiechu. Pomysł przerodził się w grupę na Facebooku o nazwie November, Novembetter, Novembest, i od tej grupy wszystko się zaczęło. Wszystko, czyli pisanie bloga.

To be honest, at that moment I didn’t think about having a blog. Actually I didn’t think about writing texts for people. I just wanted to invite other people to this challenge and share the positive energy with them. The problem was with Facebook because it didn’t let me create a monthly event, the only possibility was for two weeks so I was somehow forced to create a public group. Well, the challenge was over but the group still existed and I felt like I didn’t want to stop. And so after some time I changed the name of the group to more accurate one. This how PosiTVty was created.

Przyznam szczerze, że w tamtym momencie w ogóle nie myślałam o prowadzeniu bloga. W ogóle nie myślałam o pisaniu. Po prostu do wyzwania, które zaproponowałam mojej przyjaciółce, chciałam zaprosić też innych, żeby rozprzestrzeniać pozytywną energię w listopadzie. Tylko że Facebook nie przewiduje miesięcznych wydarzeń, więc byłam zmuszona do stworzenia grupy. Wyzwanie się skończyło, a grupa funkcjonowała dalej. Po jakimś czasie zmieniłam jej nazwę na bardziej adekwatną, bo November, Novembetter, Novembest już nie pasowało – tak powstało PosiTVty.

The group was no longer a groupe but a place where I was sharing inspirations, recipes for the best oatmeal and more, I was talking about how it was going in my life and even about some difficult stuff! This group would have been still “my blog” if I hadn’t gone on Erasmus two years ago. As I met English speaking people who have become my friends I wanted to create also for them. I thought that Facebook wasn’t a good place to share the content in two languages so I decided to start a blog – my place that I've been creating for over a year and a half.

Grupa nie była już grupą, a stała się miejscem, w którym dzieliłam się różnymi inspiracjami, przepisami na owsianki i nie tylko, opowiadałam, co tam u mnie słychać, a nawet pisałam o rzeczach poważnych i trudnych. Ta grupa funkcjonowałaby pewnie do dziś, gdyby nie to, że wyjechałam na Erasmusa. Mając nowych znajomych i przyjaciół z innych krajów, postanowiłam tworzyć też dla nich. Doszłam do wniosku, że Facebook to nie jest najlepsze miejsce na pisanie w dwóch językach, dlatego zaczęłam prowadzić bloga – przestrzeń, którą tworzę już półtora roku.

I have already told you this story with more details and I think it was one of the very first posts in here. Today I go back to those moments because I still can’t believe it started three years ago. You know how it is – you start with a very small step and then, after some time, it becomes a huge thing that is much more than you expected. If somebody had told me three years ago that I would start a blog and I would share some content almost every week, I would have said “ha, you’re kidding me”.

Całą tę historię opisałam już kiedyś dokładniej, ze szczegółami, i był to jeden z pierwszych postów tutaj. Dziś do niej wracam, bo nadal nie mogę uwierzyć, od czego to wszystko się zaczęło. Wiecie, jak to jest – zaczynacie od drobnej rzeczy, która później przeradza się w coś znacznie większego, co przerasta wasze najśmielsze oczekiwania. Gdyby ktoś mi powiedział te trzy lata temu, że będę mieć bloga, małą społeczność, dla której tworzę, i że będę tworzyć regularnie, to pewnie bym mu nie uwierzyła.

Today’s blog post is my expression of being grateful to you and to myself. I really would like to say thank you for being with me and creating this place. And thank you for being with me for such a long time! And I’m grateful to myself for being determined. So this day is for being grateful for no matter what you do! You’ll feel the warmness in your heart and you’ll smile until the end of the day, promise!

Dzisiejszy post jest wyrazem wdzięczności dla was i dla mnie samej. Dziękuję wam za to, że jesteście i że tworzycie to miejsce razem ze mną. I dziękuję za cały czas, który wspólnie przeżyliśmy od samego początku! Jestem ciekawa, czy są tutaj osoby, które pamiętają jeszcze czasy grupy na Facebooku. A sobie samej jestem wdzięczna za wytrwałość i determinację. Też wyraźcie dziś swoją wdzięczność i podziękujcie sobie za wszystkie małe i duże rzeczy! Ciepełko w sercu i uśmiech na twarzy do końca dnia gwarantowane.

with love
Basia

Saturday, October 23, 2021

October update


October began very fast and it’s going to end very soon too. I really don’t know where those three weeks went and that only two month left till the end of this year. I mean… how?! But it’s always like this actually that when your days are full and very intense, time flies faster than blink of an eye. October brought some new things to my life and I decided to share them with you! In comparison to the last blog post, this one will be an easy update, small talk about what's been going on in my life recently. Coffee is ready? Okay, here we go!

Październik zaczął się bardzo szybko i równie szybko się kończy. Naprawdę nie wiem jak to się stało, że minęły już trzy tygodnie i że do końca tego roku zostały praktycznie dwa miesiące. Ale tak to jest, że gdy czas jest intensywny, a każdy dzień wypełniony po brzegi to czas pędzi jak szalony i zanim się obejrzymy zaczyna się kolejny tydzień. Październik przyniósł wiele nowości, o których postanowiłam Wam opowiedzieć – w porównaniu z postem z poprzedniego tygodnia, dzisiaj zapraszam Was na small talk o tym, co się u mnie działo w ciągu ostatnich kilku tygodni. Kawa gotowa?

First of all, I started my last semester. To clear things up, I’m doing an engineering degree and in Poland it lasts 3,5 years. Don’t ask me why, this is how the Polish educational system works. This semester includes my final project which consists of research in the laboratory and a term paper based on the results of those researches. In general, I have a lot to do and to be honest I’m panicking a little bit while I see what my friends have already done. Well, I know I shouldn’t compare myself to others but you know how it is. I’m trying to convert the stress to motivation to work and focus on the things I have to prepare and I’m already on the right path to do it! Cross your fingers for me, I’ll really appreciate your support!

Po pierwsze zaczęłam ostatni semestr na mojej uczelni – gwoli ścisłości, jestem na studiach inżynierskich, które trwają 3,5 roku. Ten semestr wiąże się z pisaniem pracy inżynierskiej, która jest powodem mojego lekkiego stresu, towarzyszącego mi od pierwszych dni roku akademickiego. Szczerze powiedziawszy trochę panikuję, bo widzę ile inni moi znajomi już zrobili, i z jednej strony wiem, że nie ma sensu się porównywać, bo każdy z nas ma inny temat i inaczej wyglądają nasze badania, ale jednak jest to dla mnie trochę stresujące. Pracuję nad tym, żeby ten stres przełożyć na motywację do pracy, i powoli zaczyna mi to wychodzić, więc jest dobrze! I mam nadzieję, że tak zostanie.



Second, I’m trying to get cosy in my new apartment. I already put all of my plants, and also put the pinboard on the wall in the kitchen but there are still some things I have to do and they’re all waiting to be done for three weeks… Well, the truth is I don’t spend a lot of time in my flat because I’m either at uni or at work. Sometimes I feel like it’s not „my place” but I know it takes time to get used to living in a new place.

Po drugie, po przeprowadzce staram się zaaklimatyzować w nowym mieszkaniu. Już mam poukładałam roślinki na parapetach, powiesiłam moją ozdobną ramkę w kuchni, ale jest jeszcze parę rzeczy, które czekają na zrobienie. Prawda jest taka, że mało czasu przebywam w mieszkaniu, bo albo jestem na uczelni, albo jestem w pracy. Czasami ma wrażenie, że tylko wpadam do mieszkania i zaraz lecę dalej, przez co nie czuję się jeszcze jak u siebie, tylko jakbym była w miejscu przejściowym.

I know this is kind of a time which has to be intense, so I’m just trying to accept this and be okay with everything that’s happening now in my life. I also try to have some small pleasures from time to time! One of my favorites is coffee to go. I’m a lucky girl who lives next to two beautiful coffee shops where I can get a cup of great coffee before my classes and that’s my favorite start of the day. Or, in between classes, I’m going with my friends to grab a coffee in some places next to the uni.

Wiem, że to po prostu taki czas, który siłą rzeczy jest i będzie intensywny, dlatego staram się po prostu zaakceptować to co przynosi i sprawiać sobie małe przyjemności. Jedną z moich ulubionych jest kawka na wynos – mam obok siebie (dosłownie!) dwie kawiarnie, do których z przyjemnością chodzę przed zajęciami, żeby złapać kawkę na wynos. Albo w okienkach między zajęciami jadę z koleżankami na kawkę. Moim odkryciem jest kawiarnia Plan, która znajduje się niedaleko mojej uczelni i już kilka razy podskoczyłam tam na kawkę i ciacho – jeśli jesteście w Poznaniu, to koniecznie tam zajrzyjcie!



Another thing that has changed in my life is that I’m not single anymore. From the end of September I’m in a relationship with a very lovely guy. Well, we don’t live next to each other and there's a distance of more than thousand kilometers between us but as we keep in touch all day and all night, I don’t feel this distance at all. Funny thing – searching for flights to France and looking for a possibility to see him is now my everyday habit, but I really like it.

Inną rzeczą jest fakt, że nastąpiła zmiana w moim życiu prywatnym. Od końca września nie jestem już sama i dzielę moje życie ze wspaniałym chłopakiem. Co prawda na co dzień dzieli nas ponad tysiąc kilometrów, więc nie jest to najłatwiejsza forma bycia w związku, ale mając rozmawiając praktycznie codziennie w ogóle nie czuję tego dystansu. Ta zmiana spowodowała również, że przeglądanie lotów do Francji i szukanie możliwości spędzenia czasu razem stało się moim nawykiem. Trochę mnie to bawi, że lot do Francji to już dla mnie chleb powszedni, ale nie ukrywam, że bardzo mi się to podoba.

To sum up, October was a very intense month and I think it’s gonna be like this until the end. I’m feeling stressed, happy, overwhelmed but also very grateful – nice emotion mix, yeah? But as my therapist says, it’s good and healthy to feel emotions like this. It’s normal! And how is your October? How were the previous weeks? Share your update with us! :)

Podsumowując, październik zaczął się intensywnie i równie intensywnie się kończy, a we mnie ciągła mieszanka emocji – i strachu, i szczęścia, i stresu, i wdzięczności. Ale jak to mój terapeuta mówi, każda emocja jest okej, i ich odczuwanie jest zdrowe. A jak u Was mija październik? Równie intensywnie, czy spokojnie wkraczacie w jesienną aurę? Opowiedzcie, co tam u Was słychać :)

with love
Basia


Saturday, October 16, 2021

Hey, what’s going on in Poland?



As this post is about Polish political issues I decided to separate those two parts, in Polish and in English. Scroll down for the English version :)

Halo, co się dzieje?

Nie przepadam za poruszaniem tematów politycznych, dyskusyjnych czy po prostu bardzo trudnych, dla których nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Zawsze chciałam, żeby mój blog był miejscem pełnym pozytywnej energii, oddechu, refleksji i inspiracji. Ale dzisiaj będzie trochę inaczej, bo to, co dzieje się teraz w Polsce i to, do czego wszystko zmierza, w ogóle mi się nie podoba i nie chcę już dłużej przemilczać tego tematu.

POLEXIT…?!

W dużym skrócie, Trybunał Konstytucyjny ustalił, że nie ma zgodności między Konstytucją Polską a Unijną, w związku z czym dla dobra Polski i zachowania tradycji trzeba wyjść z Unii. Po szczegóły zapraszam tutaj Przez Polskę przelały się fale manifestacji i protestów. I nie ukrywam, że we mnie też się zagotowało. Bo decyzja o wyjściu Polski z Unii zmieni znacznie więcej, niż nam się wydaje.

Zdarzyło Wam się kiedyś pojechać w spontaniczną podróż, bo bilety były tanie? Albo skorzystać z jakiegoś sprzętu czy oprogramowania na Waszej uczelni lub w pracy? Albo może mieliście okazję wziąć udział w kursie, za który nic nie zapłaciliście? Wszystkie te możliwości pojawiły się po 2004 roku, kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej – i jest tego znacznie więcej, niż wymieniłam. Jeśli dojdzie do Polexitu, to wiele z tych opcji po prostu przestanie być dla Polaków osiągalne.

Dlaczego mnie to tak dotyka? Bo sama skorzystałam z tych możliwości. Doskonale wiecie, że byłam na Erasmusie, który jest programem unijnym. Opowiadałam o tym już wiele razy i właściwie mogłabym to robić cały czas, mogłabym nawet napisać książkę lub przygotować konferencję, bo to było tak wyjątkowe doświadczenie – i było praktycznie darmowe, bo dostałam pieniądze od uczelni, z programu unijnego. Studiowanie za granicą za darmo, kiedy w Polsce są złotówki, a wszędzie indziej jest euro lub inna waluta, która stoi wyżej niż polski złoty, jest wręcz cudem. To niezwykła możliwość wymiany międzynarodowej, poznania kultury, życia za granicą… mogłabym tak wymieniać bez końca.

Nie jestem wielkim znawcą polityki, ale wiem, że nawet jeśli Unia Europejska nie jest najlepszym tworem, to na ten moment nie ma niczego lepszego. Możecie spekulować, olać sprawę, udać, że to nic poważnego i potem się wyprowadzić. I to jest okej, każdy podejmuje takie działanie, jakie chce. Ale możecie też trochę powalczyć o lepszą przyszłość, niezależnie od tego, czy zamierzacie zostać w kraju, czy nie. Sama nie wiem, gdzie ostatecznie się osiedlę – czy w Polsce, czy we Francji, czy może w ogóle w innym miejscu na Ziemi – ale nie zostawię tak tej sprawy i jeśli tylko będę mogła coś zrobić, to to zrobię.

Well, I don't like to talk about politics, country issues or difficult topics which don’t provide you with one correct answer. I always wanted my blog to be a place where you can escape from reality, your problems, a place with positive energy, inspiration and good vibes. But today I decided to talk about something that’s going on in my country and that I’m not proud of.
Long story short, our Constitutional Tribunal said that “some EU laws are incompatible with the country’s constitution, upping the ante in an ongoing dispute between Warsaw and Brussels over the rule of law” [source]. After this situation lots of Polish citizens decided to demonstrate their objection against polexit. Because this decision will change much more than just not being in the European Union any more.

Well I think that all of you who read this English version can be shocked that the Polish government wants to get out of the EU. I’m shocked too. I was the person who had the possibility to go abroad and study thanks to the EU program, I mean Erasmus. I felt very privileged. And I can’t believe that it may be impossible any more for others.

The thing is that the EU gave us a lot of possibilities and lots of things started to be much easier than they had been before. Studying abroad thanks to Erasmus, having an internship in another country, having access to new technologies, working with international teams. Really, it’s even much more than that, and I’m sure you know it.

Okay, the EU is not the perfect system, but a perfect system doesn’t exist, Not yet. And the EU is the best one for now. Of course we can talk about advantages and disadvantages of it but still, we don’t even realize how it affects our life. And so for me, this information about POLEXIT is like a punch in the face. I’m not a politician nor a sociological scientist but I can imagine how big can the consequences of this decision be. I don’t know where I’m gonna live in the next ten years but even if I will live abroad I will do as much as I can to fight for a better future.

with hope
Basia

PS the photo was taken in the EU Parliment when I was on the trip with my erasmus friends to Brussels.

Saturday, October 9, 2021

Inner dialogue


Asking somebody questions is actually our daily life. Even a conversation starts with a simple question: what's up? How you’re doing? Then other questions come to our mind and this is how those small talks go. Sometimes a conversation can help our interlocutor because while asking questions this person starts to see the case from a different perspective or notice different solutions. But do we talk with ourselves? Maybe you’re shocked but I’m asking seriously.

Zadawanie pytań drugiej osobie jest właściwie naszą codziennością. Większość rozmów zazwyczaj zaczyna się pytaniem o to, co słychać, co tam w życiu się dzieje, jak tam się czujemy danego dnia. Pojawiają się kolejne, mniej lub bardziej szczegółowe pytania, drążące jakiś temat czy będące kontynuacją small talku. Często rozmowa może pomóc drugiej osobie w rozwiązaniu jakiegoś problemu, bo zadając pytania pokazujemy inną perspektywę czy naprowadzamy naszego rozmówcę na drogę do wyjścia z trudnej sytuacji. Ale czy rozmawiamy sami ze sobą? Możecie być zaskoczeni, ale pytam poważnie.

Inner dialogue can be seen as a weird thing because it’s strange to talk to yourself. Why do we think like this? I don’t know the right answer but I think that the inner dialogue is the way to get to know yourself, to understand and explain your thoughts and behaviour.

Wewnętrzny dialog jest czasem postrzegany jako coś „dziwnego”, bo dziwnie jest rozmawiać samemu ze sobą. Skąd to się bierze? Nie znam dokładnej odpowiedzi na to pytanie, ale uważam, że wewnętrzny dialog to droga do samopoznania, zrozumienia i wyjaśnienia naszych zachowań czy przemyśleń.

When you ask yourself questions it allows you to talk about things we usually want to hide. How do we feel today? Why do we feel bad or good? What’s the cause of our feelings? What makes us happy or angry? What are my values to live by?... There are a lot of questions we can ask ourselves, some of them are even existential but there are also those we can ask ourselves every day.

Zadając sobie pytania, pozwalamy sobie na powiedzenie na głos tego, co zazwyczaj ukrywamy. Jak się dzisiaj czujemy? Dlaczego źle, albo dlaczego dobrze? Co jest przyczyną takiego samopoczucia? Co nas cieszy, a co nas wkurza? Gdzie leży granica naszego zaangażowania w dany projekt? Jakie są nasze wartości? Pytań jest wiele – są i głębokie, wręcz egzystencjalne, i takie, które będziemy sobie zadawać codziennie.

I talk about this because I have the feeling we don’t listen to ourselves. We prefer to hide something or just leave unsaid even though we don’t like the situation we are in right now. We agree or let do something that crosses our possibilities or borders of trust. We take action even though all in all it doesn’t make any sense. Do you know this kind of situation? Sometimes the only thing we have to do is just ask ourselves why? to understand our behaviour.

Mówię o tym dlatego, że często siebie nie słuchamy lub wręcz zagłuszamy. Wolimy coś przemilczeć, mimo że dana sytuacja ewidentnie nam nie pasuje. Zgadzamy się czy pozwalamy na coś, co przekracza nasze możliwości czy granice zaufania. Podejmujemy jakieś działania, mimo że w ogólnym rozrachunku to w ogóle nie ma sensu, a jednak dla nas jakiś sens ma. Przypominacie sobie takie sytuacje? A czasem wystarczy zadać sobie pytanie – dlaczego? – by zrozumieć siebie i swoje reakcje czy zachowanie.


The skill of listening to ourselves and talking with ourselves comes with time. But it’s worth it to work on it. Perforce we are the people with whom we spend the most of our time so choking ourselves up or not listening isn’t a very good idea. It’s not about standing in front of the mirror with a cup of coffee and talking to our reflection. It can be a simple question: why? when we don’t feel okay with something. Or when we’re like a volcano of positive energy we can also ask what did cause that feeling?

Umiejętność słuchania siebie i rozmawiania ze sobą przychodzi z czasem. Ale warto się o to postarać i zadbać. Siłą rzeczy jesteśmy osobami, z którymi spędzamy najwięcej czasu, więc takie zagłuszanie czy niesłuchanie siebie niekoniecznie jest dobrym rozwiązaniem. Nie trzeba stawać przed lustrem z filiżanką kawy i prowadzić długich rozmów z własnym odbiciem. Wystarczy, że w momencie, gdy coś się dzieje i widzicie, że próbujecie się wycofać, zapytacie siebie, dlaczego tak reagujecie. Albo gdy tryskacie pozytywną energią, zadacie sobie pytanie o to, co zrobiliście, że tak się czujecie.

To be honest I’m still having problems with listening to myself because there are still some situations when I just pretend I don’t see that something is wrong. But I’m working on trying to write down all the answers in my journal. Listen to yourself guys, it can really help you in many cases. Invest in your inner dialogue and you’ll see the change.

Przyznaję, że sama nie zawsze pozwalam sobie dojść do słowa albo udaję, że nie słyszę, że coś jest nie tak, że to nie jest dzień na takie plany albo to nie jest moment na takie zmiany. Ale pracuję nad tym i staram się codziennie w swoim dzienniku zapytać siebie, jak mi minął dzień, a kolejne pytania przychodzą same. Słuchajcie siebie! Czasem wszystkie rozwiązania i odpowiedzi przychodzą właśnie wtedy, gdy zadamy sobie odpowiednie pytania, prowadząc codzienny, wewnętrzny dialog.

with love
Basia

Saturday, September 25, 2021

New chapter

There are some moments during a year when I like to replan everything and introduce new routines or habits or check if the old ones are still good or not really. Obviously, New Year, the 1st of January and new year’s resolutions. Then the beginning of spring, to refresh those resolutions and habits. And the last moment is the beginning of the academic year when I jump into my student routine and I organize my time based on my schedule. But apart from that, there are also „huge moments”, that I call “new chapters”. And this is where I am right now – I moved out last weekend and now I’m trying to organize my life again.

Jest parę takich momentów w ciągu roku, kiedy lubię na nowo rozplanować moją rutynę, wprowadzić nowe nawyki albo zmienić stare. Klasykiem jest początek nowego roku, pierwszy stycznia i postanowienia noworoczne. Później wiosna, przełom marca i kwietnia, kiedy następuje odnowa postanowień ze stycznia. Potem jeszcze koniec wakacji i jesień, kiedy wracam do studenckiej rutyny i organizuję sobie czas pod studia. Ale oprócz tego jest kilka innych „przełomowych momentów”, które są dla mnie jak nowe rozdziały w życiu. I teraz właśnie jest taki moment – w zeszłym tygodniu przeprowadziłam się i postanowiłam poukładać sobie wszystko na nowo.

When I say that I organize my life again, I mean organize my stuff in this new place – putting clothes in the wardrobe, tidying up the kitchen and so on. But also I mean it in a mental way. New chapter has a title with my new address and it’s gonna be full of stories from this new flat. I like to use this moment to update my routines, to check my habits and see how they work.

To układanie ma wymiar zarówno fizyczny – bo w nowym miejscu siłą rzeczy trzeba na nowo wszystko ułożyć (meble, kubki w szafkach, ubrania), ale oprócz tego ma też wymiar mentalny. Przeprowadzka otwiera nowy rozdział zatytułowany nowym adresem. I w tym rozdziale znajdą się wszystkie opowieści i historie, które wydarzą się w tym miejscu. Lubię wykorzystać ten moment na odświeżenie mojej rutyny i zweryfikowanie, czy wszystkie moje nawyki mi służą.


Obviously, it’s easier said than done, and to be honest I’m still going through the process to get back on track. On one hand I would like to have everything already p e r f e c t l y organized, but on the other hand I know it’s just a week when I live here, so what am I expecting from myself?

Oczywiście, zdecydowanie prościej jest powiedzieć, niż rzeczywiście to zrobić i przyznam szczerze, że sama jeszcze jestem w trakcie tego procesu. Z jednej strony chciałabym już mieć wszystko i d e a l n i e poukładane, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę z tego, że przecież minął ledwo tydzień, więc czego ja oczekuję?

Moments like those – moving out, new relationship, new job are related to finding a new balance. Sometimes it’s like a piece of cake and sometimes it’s a huge thing. Especially when we realize that we can't separate those changes and the rest of our life, it all goes together. There are more aspects that we have to think about. So we need to take time to really get back on track and feel balanced again.

Takie momenty jak przeprowadzka, wejście w nowy związek, wyjazd za granicę czy znalezienie nowej pracy zaburzają pewną równowagę, przez co trzeba na nowo złapać balans. Czasem przychodzi nam to z dużą łatwością, a czasem nie da się tego wszystkiego ogarnąć na raz. Tym bardziej, że takich zmian nie możemy oddzielić od reszty naszego życia i w tym równaniu jest znacznie więcej czynników (czasem niewiadomych), które trzeba wziąć pod uwagę. A im bardziej skomplikowane jest równanie, tym trudniej je rozwiązać. Potrzeba czasu albo rozbicia równania na mniejsze, łatwiejsze do rozpracowania.




I’m still feeling a little bit lost with all that stuff but I’m starting to put all the things together. I think it’s gonna take some time (and not just a week :p ) until I can put a check mark next to the “moving out” point on my check list, but I’m already happy with small things I did, like unpacking all the stuff and having no more cartons or bags in the house!

Czuję się jeszcze trochę zagubiona, ale powoli zaczynam składać wszystko w całość. Pewnie zajmie mi dłuższą chwilę dojście do punktu, w którym będę w stu procentach zadowolona i odhaczę przeprowadzkę na mojej checkliście. Ale już teraz cieszę się z drobnych rzeczy, jak chociażby z tego, że rozpakowałam wszystkie torby i kartony!

New chapters are exciting, stressful, terrifying and really encouraging. All in one. Like a mixture of opposite emotions, but let yourself feel all of them. They will pass away or just lower their level and you’ll feel balanced again. Trust me! Good luck to all of you who start your new chapter. I’m crossing fingers for you and hugging all of you! :)

Nowe rozdziały są ekscytujące, stresujące i niepokojące, ale dodają też wiele pozytywnej energii. To niezła mieszanka sprzecznych emocji – pozwólcie sobie odczuć je wszystkie. Każda przeminie albo trochę osłabnie, i odzyskacie balans. Mówię z doświadczenia! Życzę powodzenia wszystkim tym, którzy właśnie rozpoczynają nowy rozdział. Trzymajcie się dzielnie, mocno Was przytulam i trzymam kciuki :)

with love
Basia
© Primineers. Design by FCD.