Mija już kolejny dzień stycznia,
a ja nadal nie mogę uwierzyć w to, że jesteśmy w 2022 roku. Jeszcze się
przyzwyczajam i domyślam się, że nie jestem jedyna. Mimo że 2021 rok już dawno
(albo wcale nie tak dawno?) się skończył, pozwolę sobie na małe podsumowanie.
Goodbye 2021.
2021 was… interesting, as I already mentioned in one story on Instagram. And I mean it in all possible ways you can think of. It was a hard year, exciting, stressful and amazing at the same time. During the last 365 days lots of things happened, sometimes totally opposite and once I cried, once I laughed so I can’t believe all those things happened the same year. Long story short, I moved out twice, I changed my job, I went through a difficult family situation, I started my last semester at the uni, I travelled a lot, even more than during last few years and I’ve become a regular at the airports which is quite incredible if we look at the whole situation we live in right now (pandemic, for future generations). I’ve learned a lot, especially about my own values. I’m still working on putting borders and letting go but I can say that I’ve made progress.
If you asked me, what was the biggest challenge for me in 2021, I would say moving out twice a year. First one was fast, I didn’t even realize how it happened. Well, even though this wasn’t a very pleasant experience, I can’t say that I don’t appreciate it at all. Living on the 10th floor was amazing, especially with beautiful sunsets and playing with the sunlight at golden hour. The second one was a big challenge during which I had to face a funny-not-funny situation with locking my keys in the flat and waiting for my cousin to come and open the door with second keys… Well, at least I have some stories to tell.
And the most wonderful thing of 2021? Definitely my love story. Since September I've been in a long distance relationship which is not that easy but it teaches me how to be spontaneous and buy tickets as if I was in a bakery story buying bread. So casual, really. When I write it, I’m smiling to myself thinking about Basia from January 2021 who expected nothing like this. Let me tell you one thing, based on the lyrics of my fave song, love always comes as a surprise, you don’t need to close your eyes.
Goodbye 2021.
2021 rok był… ciekawy. I to w każdym tego słowa znaczeniu. Był ciężki, ekscytujący, stresujący i wyjątkowy równocześnie. W ciągu tych 365 dni wydarzyło się tak dużo zupełnie różnych sytuacji – kiedy płakałam albo kiedy skakałam z radości – że trochę nie mogę uwierzyć w to, że to był jeden i ciągle ten sam rok. W dużym skrócie: przeprowadziłam się dwa razy, zmieniłam pracę, przeszłam przez trudną sytuację rodzinną, zaczęłam ostatni semestr moich studiów, podróżowałam więcej niż przez ostatnie kilka lat i jestem już prawie stałym bywalcem lotnisk w kilku miastach, co w obecnej sytuacji (pandemia, info dla przyszłych pokoleń) nie jest takie proste. Dużo się nauczyłam, przede wszystkim o swojej wartości. Nadal się uczę wyznaczać granice i odpuszczać, ale mogę śmiało powiedzieć, że jest znacznie lepiej niż było.
Jeśli miałabym powiedzieć, co było największym wyzwaniem 2021 roku, to chyba te dwie przeprowadzki. Pierwsza była tak szybka, że nawet się nie zorientowałam, kiedy to się stało. To było trudne doświadczenie, ale nie mogę powiedzieć, że go nie doceniam – mieszkanie na dziesiątym piętrze miało wiele uroków, chociażby piękne zachody słońca, które podziwiałam każdego wieczoru. Druga przeprowadzka też była nie lada wyzwaniem i wiązała się z pewną przygodą, zatrzaśnięciem kluczy w mieszkaniu i czekaniem na mojego kuzyna, aż mi je otworzy zapasowymi kluczami… no cóż, przynajmniej mam co opowiadać.
A najwspanialsza rzecz z tamtego roku? Od września jestem w związku z wyjątkową osobą. Okej, jest to związek na odległość, co nie należy do łatwych rzeczy, ale uczy mnie spontaniczności i kupowania biletów lotniczych jak bułek w sklepie, na już. Kiedy to piszę, uśmiecham się do samej siebie, bo doskonale pamiętam Basię z początku 2021, która niczego takiego się nie spodziewała. Powiem Wam jedno, cytując jedną z moich ulubionych piosenek, love always comes as a surprise, you don’t need to close your eyes.
Hello 2022!
The New Year I started in France, thinking that it was a good sign. I have some projects and plans for this year, but they are not like new rules or new habits I want to introduce to my everyday life, it’s more like the vision that I want to work on this year. Beside that I chose two words that are my inspiration for 2022 – me and calmness. As 2021 was full of stress, I decided that 2022 would be calm, no matter what. And when it comes to the word me I mean I want to focus on (guess what!) myself. Last year I had the chance to have a face massage and it was more than amazing – it made me calm, relaxed and less tense. So I decided that 2022 would be a year of relaxation and calmness – massages, beauty stuff, holistic way of taking care of myself, my body and my health, and giving myself time to relax.
Also a big update is coming! I don’t want to say more because I don’t even know how it’s gonna be but this year will be full of big changes. I’m quite excited and I have a plan I want to follow but how is it gonna be at the end? No idea. And even though I hate having no answers because I want to know now, I try to concentrate on one thing at once. It’s just the beginning but I already feel it’s gonna be a good year. And I repeat this as a mantra every day.
And you? How do you feel this year? Do you have any plans, projects or visions? Let me know! I would love to read your comments. And for now, good luck with everything you’ve started, fingers crossed!
Hello 2022!
2022 rok zaczęłam we Francji i uznałam, że to dobrze wróży, a przynajmniej tak staram się myśleć. Mam parę projektów i postanowień, ale tym razem nie są to nowe zasady czy nawyki. Nazwałabym to wizją, którą chciałabym realizować w tym roku. Poza tym wybrałam dwa słowa, które stanowią moje intencje na 2022 – ja i spokój. Jako że 2021 obfitował w stres, postanowiłam sobie, że 2022 będzie spokojny, choćby nie wiem co się działo. Z kolei słowo ja dotyczy (surprise surprise!) mnie samej i chodzi mi przede wszystkim o to, by zadbać o siebie. W zeszłym roku miałam okazję pójść na masaż twarzy i nagle zdałam sobie sprawę z tego, jaką ulgę mi przyniósł. Postanowiłam, że rok 2022 będzie rokiem relaksu, przez który rozumiem masaże, drobne zabiegi, zadbanie o swoje zdrowie w holistyczny sposób i przede wszystkim pozwolenie sobie na odpoczynek.
Szykuje się też duży update, o którym nie będę na razie za wiele mówić, bo sama nie wiem, jak to się ułoży – ale czeka mnie rok wielkich projektów i wielkich zmian. Jestem podekscytowana i mam scenariusz, według którego chcę działać, ale jak to ostatecznie wyjdzie? Nie wiem. I mimo że ta niewiedza trochę mnie irytuje, bo chcę wiedzieć już teraz, natychmiast, to staram się zająć jedną rzeczą na raz, bez wybiegania daleko w przyszłość. To dopiero początek, a ja już czuję, że ten rok zaczął się na dobre. Jestem ciekawa, co przyniesie. I powtarzam sobie, że to będzie udany rok.
A jak wygląda Wasze podsumowanie roku? Jakie macie plany, projekty, intencje na nowy rok? Jestem bardzo ciekawa, więc jeśli tylko macie ochotę, to podzielcie się w komentarzu! Z radością poczytam. I trzymam kciuki za wszystkie pomysły, powodzenia!
with love
Basia
Basia
Post a Comment