Two years ago we talked about making decisions, sometimes hard ones or easy ones. Well I think that there are a lot of types of decisions and everyone has a list of their different types. No matter what kind of decision it is, you have to take a risk while making it – obviously, when you choose one option, you reject the other one and you jump into the unknown, without any idea of what’s behind the corner. Even though we try to predict every consequence, it’s impossible to predict everything and I think that’s the most stressful thing for us, that we don’t know how it’s gonna work out in the end.
Dwa lata temu rozmawialiśmy o podejmowaniu decyzji, czasem trudnych, czasem łatwych. W sumie rodzajów decyzji jest znacznie więcej i chyba każdy z nas ma własny spis różnych ich typów. Niezależnie od decyzji, trzeba zaryzykować, podejmując ją – w końcu wybierając jedną opcję, a z drugiej rezygnując, rzucamy się w mniejsze lub większe nieznane, nie wiedząc, co czeka za rogiem. Nawet jeśli zastanawiamy się nad konsekwencjami, to nie możemy przewidzieć wszystkiego, a to chyba przeraża nas najbardziej – że nie możemy mieć pewności, jak to wyjdzie w ostatecznym rozrachunku.
Actually, why take a risk if we can stay in the place where we are right now, in a comfy space that we know well? No stress, only stability and peace, so why change it? Obviously, we can choose an easy option and change nothing, but how long can we stay at one place without any development? Well, in my opinion, not for a long time.
Po co właściwie podejmować ryzyko, skoro można zostać tu, gdzie się jest, w dobrze znanym i spokojnym miejscu? Nie ma stresu, jest w miarę stabilnie, po co to zmieniać i ryzykować nieznane? Wiadomo, można wybrać łatwiejszą opcję i nie zmieniać nic, ale jak długo możemy tak trwać bez dalszego rozwoju? Wydaje mi się, że nie do końca życia.
Risk – no matter how scary it is – it’s a possibility to develop. We can always learn something, something about us, about our environment, people who are around us, about how business works… lots of things. And I think that at the end you have more positive aspects than negative ones, even though we feel a little bit affected.
Ryzyko – niezależnie od tego, jak bardzo by nas przerażało – to rozwój. Zawsze się czegoś nauczymy, czegoś o sobie, o otoczeniu, o ludziach wokół, o funkcjonowaniu firmy… mnóstwa różnych rzeczy. I wydaje mi się, że w ostateczności jest więcej plusów niż minusów, nawet jeśli na początku czujemy się poszkodowani.
Let me give you an example – there’s an opportunity for me to go abroad for an internship. Of course at the beginning I was hundred percent sure I was ready for everything that world would give me. But then doubts came to my head – I would go alone, I would have to rent a studio, also the whole application process would be difficult and how long would I stay there? Too many unknown quantities so this whole excitation disappeared. Okay, I was already abroad when I went on Erasmus but I’m “firmly convinced” it’s not the same thing. And here’s the question: to take a risk or not?
Przykład z życia – pojawiła się opcja, żebym wyjechała na staż za granicę. Oczywiście na początku byłam w stu procentach gotowa wziąć wszystko, co mi daje świat. Ale potem pojawiły się wątpliwości – wyjadę sama, musiałabym wynająć mieszkanie, jak miałabym przebrnąć przez rekrutację, na jak długo bym wyjechała… Za dużo niewiadomych i cała ekscytacja przerodziła się w strach. Owszem, wyjechałam na Erasmusa, więc już raz byłam sama za granicą, ale równocześnie jestem „święcie przekonana”, że staż i Erasmus to dwie różne bajki. Pojawia się pytanie: podjąć ryzyko, czy nie?
Yes. Well I’m saying this with hesitation, but still yes. Nothing is easy, actually only few things are easy, but I think this is how it works. If we think about it, even in the morning when we have to get up from bed, it’s also kind of a risk because every single day can bring us some new, different things and we can never predict that in the morning. It’s both exciting and stressful but this is how it is – the omnipresent golden balance between positivity and negativity. Between what’s easy and what’s difficult.
Tak. Mówię to z wahaniem, ale tak. Nie wszystko jest łatwe, właściwie bardzo mało rzeczy w życiu jest łatwych, ale chyba na tym to właśnie polega. Jak się tak porządnie zastanowimy, to nawet wyjście z łóżka rano jest pewną formą podjęcia ryzyka, bo każdy dzień może przynieść coś zupełnie nowego i niespodziewanego. Jest to zarazem piękne i trochę przerażające, ale tak właśnie jest – wszechobecny balans między tym, co pozytywne i tym, co negatywne. Tym, co łatwe i tym, co trudne.
I’m crossing fingers for you guys! I know taking a risk isn’t a piece of cake but it’s doable. And also please cross fingers for me too! Every support is appreciated :)
Trzymam za Was kciuki, bo podejmowanie ryzyka nigdy nie należy do rzeczy łatwych, ale jest do zrobienia. Trzymajcie też za mnie! Każde wsparcie się liczy :)
with love
Basia
Post a Comment